Recęzja
Autor: Jakub Popielecki
Zachęcanie – albo zniechęcanie – do obejrzenia "Przed świtem, części 2" mija się z celem. Kto widział poprzednie cztery części, z grubsza wie, czego może się spodziewać – bez względu na to, czy z wypiekami czeka na finał, czy może raczej liczy na kolejną szansę obśmiania wiernych fanek popularnej serii. Kto natomiast nie miał dotychczas do czynienia ze "Zmierzchem", ten nie ma tu czego szukać.
Film zaczyna się dokładnie tam, gdzie skończył się poprzedni epizod. Bella (Kristen Stewart) otwiera swoje – teraz już czerwone – oczy i wreszcie może cieszyć się tym, na co czekała przez cztery części: jest wampirzycą. Większość sagi była pogadanką o tym, że nie wolno uprawiać seksu przed ślubem, ale w poprzedniej odsłonie Bella i Edward (Robert Pattinson) zalegalizowali swój związek – temat zmienił się więc na antyaborcyjny. Tutaj natomiast – gdy ukochani stanęli przed ołtarzem, a dziecko bezpiecznie przyszło na świat – "Zmierzch" staje się opowieścią o cudzie macierzyństwa. Kristen Stewart może wreszcie porzucić tak chętnie krytykowane aktorskie zagrywki, którymi operowała w kolejnych częściach serii. Wzdychanie, rozdziawianie buzi, przewracanie oczami przystawało neurotycznej nastolatce. Bella-matka natomiast emanuje siłą, która przewyższa nawet najbardziej umięśnionych spośród gromadki jej wampirzych przyjaciół. Rozwinęła w sobie również umiejętność osłaniania innych przed niebezpieczeństwem. Ta nowa moc już wkrótce będzie jej zresztą potrzebna. Okazuje się bowiem, że arystokratyczni Volturi odkryli pewne nieprawidłowości w technikach rozrodczych rodziny Cullenów i zamierzają zabić córkę pary zakochanych.
Tutaj zaczynają się jednak problemy. Główny motor fabuły, czyli konflikt między Cullenami a Volturi, wydaje się bowiem wydumany. Wiadomo przecież, że bohaterowie nie złamali żadnych praw. Czy zamiast szykować się do starcia z włoskimi krwiopijcami, bohaterowie nie mogliby im tego po prostu wyjaśnić? A tamci z kolei, skoro pałają żądzą wymierzenia sprawiedliwości, czemu nie reagują od razu i dają bohaterom czas na zebranie sił? Czyżby czekali, aż spadnie pierwszy śnieg, który dostarczy odpowiednio malowniczej scenerii do finałowej rozgrywki? Niezbyt fortunne są również wyciągnięte z galerii rasowych stereotypów postacie sojuszników naszych protagonistów. Jeśli wampir pochodzi z Irlandii, to jest rudowłosy i w kaszkiecie, jeśli z puszczy amazońskiej – ma pomalowaną twarz i indiańskie fatałaszki. Ale nowi bohaterowie wprowadzają przynajmniej odrobinę urozmaicenia do zazwyczaj dość klaustrofobicznej serii, której większa część rozgrywa się w relatywnie wąskim gronie bohaterów, w skromnej scenerii dwóch domów i dzielącego je lasu. Nawet, gdy Bella i Edward podróżowali za granicę – choćby do Rio – ciągnęli za sobą tę alienację. A tutaj robi się tłoczniej i weselej.
Jest zresztą w "Przed świtem, części 2" również kilka momentów zamierzonego humoru, i to całkiem udanych. Najbardziej zapada w pamięć scena obśmiewająca zwyczaj Taylora Lautnera do eksponowania umięśnionej klaty. Żeby ujawnić ojcu Belli prawdę o swojej wilczej naturze, Jacob musi się oczywiście… rozebrać. Mimo to film nie zaciera niesmaku, jaki pozostał po poprzednich odsłonach serii. Ale przynajmniej kończy cykl na ciut wyższym poziomie, niż ten, do jakiego zdarzało się zniżać jego twórcom.
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL