Recęzja
Autor: Marcin Pietrzyk
Stephenie Meyer musi być wielką fanką Catherine Breillat. To, co zobaczyłem w "Księżycu w nowiu", to bowiem nic innego, jak złagodzona wersja "Romance X" czy "Anatomii piekła". Dosadne sceny seksu zostały zastąpione maślanymi oczami i zbolałymi minami, ale reszta pozostała bez zmian. Dlatego też drugą część "Sagi "Zmierzch"" odczytywać można jako przypowieść o kobiecej seksualności. Jest to zatem nic więcej, jak lekcja wychowania seksualnego przygotowana specjalnie dla licealistek.
Film rozpoczyna się od 18 urodzin Belli, która jest już w pełni dorosłą kobietą. Podkreśla to scena przyjęcia u Cullenów, gdzie jej krew budzi pierwotne pożądanie. U Breillat powodem byłaby krew menstruacyjna ("Anatomia piekła"), u Meyer (i reżysera Chrisa Weitza) z oczywistych względów jest to krew znacznie bardziej niewinnego pochodzenia. Rezultat końcowy jest ten sam: cierpienie. To właśnie ono definiuje kobiety u Meyer i Breillat. Bella od pierwszej do ostatniej minuty filmu cierpi, głównie psychiczne katusze. Owo cierpienie nazywane jest miłością i w połączeniu z kulturową indoktrynacją ("Romeo i Julia") wyraźnie sugeruje to, jak powinna zachowywać się prawdziwa kobieta. U Breillat bohaterki często same inicjują gwałty, gry sado-masochistyczne, by poczuć się upokorzone i zniewolone. Co ważne, nawet poniżane utrzymują kontrolę, ponieważ to one o wszystkim decydują. Tak samo jest i z Bellą. W pełni świadomie przekracza bezpieczne granice, by w bólu czuć życie. Akceptuje uczucie jedynie do tych, którzy jej zagrażają, a przede wszystkim do tych, którzy ją porzucają. I nie chodzi tu jedynie o Edwarda, ale też i o Jacoba, którego obecność w życiu Belli wzrasta w sposób proporcjonalny do tego, jak stara się od niej odsunąć.
Oczywiście, mówiąc o kobiecej seksualności, nie sposób pominąć i tematu męskiej. Ta w "Księżycu w nowiu" istnieje w kilku wydaniach, lecz akceptowalna jest tylko jedna: brutalna, niebezpieczna, instynktowna, prymitywna, zwierzęca. Widzimy ją w dwóch odmianach. Pierwsza to odmiana ekstrawertywna reprezentowana przez wilkołaki. To typ obnoszący się ze swoją siłą (nagie torsy), brutalny kochanek z trudem trzymający impulsy na wodzy. Jednocześnie jest niezwykle opiekuńczy, to prawdziwy budowniczy gniazda. W "Księżycu" widzimy w zasadzie tylko pozytywnych bohaterów, lecz do tego typu należałoby zaliczyć też mężów bijących żony, a potem przynoszących im kwiaty (to też jest wspomniane, jako historia z przeszłości Sama), jak również gwałcicieli. Druga odmiana to typ introwertywny reprezentowany przez wampiry. Odczuwanie pragnień i popędów jest tu równie silne, ale pozostaje pod ścisłą kontrolą. Wampir jest jak wędkarz, który zarzuca przynętę, a kiedy ryba złapie, raz pociąga linkę, a raz popuszcza, aż ma ofiarę w garści. To kochanek, dla którego ważna jest długa gra wstępna, bowiem w relacji całkowicie skupia uwagę na drugiej osobie. Mrocznym aspektem tego typu (widać to także u Edwarda) jest niezwykle silny wpływ na psychikę. Potrafi doprowadzić kobietę do załamania nerwowego, a nawet próby samobójczej. To także podglądacz i prześladowca, fanatyczny guru sekty, w której każda z kobiet będzie mu uległa.
Po tej lekcji życia warto zapoznać się bliżej z kulisami powstania "Sagi "Zmierzch": Księżyc w nowiu". W tym celu sugeruję Wam zdobycie wydania Blu-ray. Poza wysoką jakością obrazu, dwupłytowe wydanie zawiera całą masę dodatków, które sprawią, że nie oderwiecie się od telewizorów przez wiele godzin. Już sam film obejrzeć możecie na kilka sposobów. Po pierwsze, macie do wyboru wersję oryginalną, z polskimi napisami bądź lektorem. Po drugie, film możecie obejrzeć z komentarzem twórców - bardzo ciekawym i dostarczającym sporo dodatkowych informacji. Po trzecie, możecie włączyć opcję polegającą na tym, że w trakcie filmu pojawiać się będą małe okienka, w których twórcy opowiadać będą o tajnikach realizacji "Księżyca w nowiu". Po czwarte, możecie obejrzeć wyłącznie sceny z Edwardem lub wyłącznie sceny z Jacobem.
Z masy dodatkowych reportaży na szczególną uwagę zasługuje wywiad z Volturi. Filmik został fajnie pomyślany i zmontowany, pod wieloma względami jest zabawniejszy i bardziej interesujący od samego obrazu Chrisa Weitza. Bliżej przyjrzeć się możemy również aktorom grającym wilkołaki. Sporo miejsca poświęcono muzyce. Prócz dokumentu, w którym twórcy "tłumaczą się" ze swoich wyborów, a muzycy opowiadają, jak to fajnie było znaleźć się na ścieżce dźwiękowej, znajdziecie również cztery wideoklipy. Producenci wydania Blu-ray nie zapomnieli i o fanach. Jest cały reportaż poświęcony fanatykom "Zmierzchu", jak również o materiał o rywalizacji "drużyny Edwarda" z "drużyną Jacoba". Godzinny film przybliża też kulisy samej realizacji drugiej części "Sagi". Będziecie również mogli poznać oficjalną wersję tego, jak Taylor Lautner przygotowywał się do roli i transformacji Jacoba. Jeśli tego Wam mało, to są jeszcze sceny usunięte oraz rozszerzone wersje scen umieszczonych w filmie – wszystko dla tych, którzy kurczowo trzymają się literackiego pierwowzoru i którzy nie mogli przeboleć, że ta lub tamta scena w filmie kinowym się nie pojawiła.
Wydanie Blu-ray pod względem dodatków naprawdę warte jest zakupu i będzie się godnie prezentować na półce. Wydawca nie uniknął jednak kilku wpadek. Przede wszystkim część materiałów nie została spolszczona. Razi brak polskiego menu i brak polskiej wersji komentarza. Napisy do samego filmu w kilku miejscach zaskakują dziwnymi znakami, co niektórym może przeszkadzać w odbiorze. Są to jednak tylko drobne uchybienia. Dystrybutorowi należą się pochwały. Pełne wersje wydań do domowej kinoteki to wciąż w naszym kraju raczej wyjątek niż reguła.
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL